Z naszej galerii

Brak zdjęć w galerii.

1) Zawody Spinningowe Troć Rzeki INY 06-01-2014r.


Początek roku 2014, to kolejny okres w życiu każdego miłośnika wędkarstwa, w którym jak na tradycję przystało wybieramy się nad rzekę Inę zmagać się z najpiękniejszymi rybami, jakimi jest łosoś i troć. Mimo, że od tego roku jest zakaz zabierania z łowiska łososia to i tak spotkanie z tą rybą jest przeżyciem na całe życie

Tym razem nie jest to może 1 dzień stycznia, lecz 6 – wykorzystujemy dzień wolny, jakim jest Święto Trzech Króli. Zbiórka przy Targowisku Manhattan ok. godz. 06.30. Czekamy na wszystkich uczestników.  Jest nas 17-stu w tym najmłodszy uczestnik Kamil. Po rozgrupowaniu się w samochodach i spakowaniu sprzętu wyruszamy nad Inę w okolice miejscowości Poczernin. Zbiórka na miejscu, wszyscy się przebierają i przygotowują swoje „arsenały” na Trotkę. Przed wyruszeniem odczytanie listy uczestników i miły gest od strony Organizatora – losowanie woblerków , przez najmłodszego z uczestników Kamila. Szczęśliwcy mają o jedną przynętę w pudełku więcej, a jak wiadomo o stratę nie trudno. Wszyscy przygotowani w odczepiacze i podbieraki wyruszają nad rzekę. Część kolegów idzie w kierunku mostu w dół rzeki, część osób wyrusza w górnym kierunku – okolice stadniny i zabudowań.












Będąc na miejscu widzimy skutki regulacji koryta rzeki. Zdania są podzielone co do konieczności i czy przypadkiem w ten sposób nie doszło do trwałej zmiany środowiska troci. Usunięto większość krzaków oraz wyregulowano i zabezpieczono rzekę na zakrętach. Wygląda to bardziej estetycznie i z dojściem do rzeki nie ma większego problemu. W górnej części rzeki pozostało jeszcze wiele dzikich miejscówek i miejmy nadzieję, że nie będzie tam konieczności ingerencji.

Powracamy do zawodów. Wszyscy w większych lub mniejszych grupkach udają się nad rzekę i obławiają miejscówki. Wydawało mi się że miałem kilka brań, ale tak łudząco podobnie dzieje się w przypadku przeciągania przynęty po dnie po trawiastej łasze, wchodząc w piasek – kijaszek ładnie odbija i ma się wrażenie podbicia przynęty.

          Nie lada atrakcją była  stadnina koni, które wybiegi miały stworzone do samej wody. Piękne stworzenia o niebywałym spojrzeniu oraz urodzie co rusz umilały Nam wolny czas nad wodą, a co niektórym kolegą zjadły śniadanie.

Kolega Michał rzucił hasło. Jeśli nie ma ryby to z pustymi rękami nie wrócimy. Każdy z Nas podłapał temat i w ten sposób staliśmy się szczęśliwymi posiadaczami paru worków foliowych końskiego nawozu. Ten specjał zostanie przygotowany jako wabik  na przynętę sumową żyjącą w ziemi, a dokładniej Turkucie, których jest pełno na wyspie Puckiej.

Wraz z Darkiem i większą grupą naszych kolegów wracamy w kierunku samochodów i przygotowujemy  ognisko. Zbieramy wszyscy drzewo, ostrzymy kijki na kiełbaski, rozpalamy ognisko. Atrakcją na koniec zmagań będzie pyszny żurek, który specjalnie dla Nas przygotowała Pani Ela zgrzany w kociołku, , kiełbaska z ogniska. Nie ukrywam, że jedzonka to mieliśmy jeszcze na dwa dni zmagań.  

          






           Po dotarciu nad ognisko dowiadujemy się od strażników SSR, że padła niedaleko Nas troć 57cm, i z początku domyślaliśmy się, że jednym z tych szczęśliwców jest jeden z naszych 3 kolegów, którzy wyruszyli w tamtym kierunku. Okazało się jednak, że to była dwójka braci, czyli nie od Nas . Gratulujemy szczęśliwcowi takiej pięknej zdobyczy.

            Cieszymy się, że łowiska są chronione przez SSR i to widać. Kontrole są dość częste i skrupulatne. Nam również zależy na tym, aby można było jeszcze wiele lat jeździć i cieszyć się tym, że jest jeszcze ryba i można ją złowić

            Każdy wypoczęty i myślę, że bawił się bardzo fajnie.Nie możemy się doczekać następnego wyjazdu. Jeszcze w tym miesiącu zamierzamy się wybrać jak czas pozwoli. Zobaczymy jaką pogodę przyniesie Nam Luty.

Do zobaczenia nad wodą

 Sekretarz Koła

Sebastian Pilipajć

 

Więcej zdjęć w galerii